Makijaż dla babć

Tesla nie spieszy się z wprowadzeniem nowych generacji swoich najstarszych modeli: liftback Model S jest produkowany od 13 lat, a SUV Model X od dziesięciu. Zamiast gruntownych zmian – delikatna modernizacja. Oba auta otrzymały bardziej komfortowe zawieszenie, lepsze wyciszenie kabiny i nowy system oświetlenia ambientowego. Z zewnątrz zmiany są niemal niezauważalne – wyjątkiem jest Model S w wersji Plaid z nowymi aerodynamicznymi zderzakami i rozbudowanym dyfuzorem z tyłu.

We wnętrzu Modelu X pojawiło się nowe wykończenie tylnej części kabiny, dzięki czemu trzeci rząd siedzeń zyskał nieco więcej przestrzeni. Oba modele wyposażono w ulepszoną kamerę przednią i nowy lakier Frost Blue. Zmieniono także felgi – teraz ich rozmiar wyraźnie wpływa na osiągi i zasięg. Na przykład Model S z 19-calowymi kołami rozpędza się do 209 km/h i pokonuje 660 km, a na 21-calowych – osiąga 240 km/h, ale zasięg spada do 612 km.

Topowa, trzymotorowa Tesla Model S Plaid o mocy 1034 KM przyspiesza do 60 mil/h w 1,99 sekundy. Na 21-calowych felgach może osiągnąć 322 km/h, choć wtedy zasięg wynosi 528 km. W przypadku Modelu X osiągi są nieco skromniejsze: wersja dwusilnikowa rozwija 679 KM i przyspiesza do „setki” w 3,8 s, natomiast Plaid robi to w 2,5 s. Zasięg waha się od 488 do 566 km w zależności od rozmiaru kół.

Wszystkie wersje podrożały o 5000 dolarów, ale mimo to nadal kosztują mniej niż cztery lata temu – dzięki wcześniejszym obniżkom cen. Model S startuje od 85 000 dolarów, a Model X od 90 000. Za wersje Plaid trzeba zapłacić odpowiednio od 100 000 i 105 000 dolarów. Tesla wyraźnie stawia na maksymalne wykorzystanie sprawdzonej, choć już wiekowej platformy.