Liftback spieszy na pomoc

Premiera nowej generacji Dodge’a Chargera nie należała do udanych. Po debiucie w marcu 2024 roku firma planowała wprowadzić model na rynek już latem, ale pierwsze egzemplarze trafiły do dealerów dopiero w styczniu 2025 — i to tylko w wersji trzydrzwiowego elektryka Daytona. Sprzedaż okazała się rozczarowująca: w pierwszym kwartale sprzedano jedynie 1947 sztuk. Dopiero teraz Dodge uruchomił produkcję wersji pięciodrzwiowej, próbując ożywić zainteresowanie modelem.

Obie odmiany — niezależnie od liczby drzwi — mają nadwozie typu liftback z dużą, podnoszoną klapą bagażnika i charakterystycznym „schodkiem” w tylnej części. Co ciekawe, nawet tylne drzwi są identyczne w obu wersjach, a pojemność bagażnika wzrosła do 1090 litrów. Dodge z dumą nazywa nowego Chargera „jedynym czterodrzwiowym muscle carem” na rynku — choć elektrycznym.

Na początku wersja pięciodrzwiowa będzie dostępna tylko jako Daytona Scat Pack z dwoma silnikami elektrycznymi (679 KM, 850 Nm) i imponującymi osiągami: 3,3 sekundy do 60 mil/h, 11,5 sekundy na ćwierć mili oraz zasięg 388 km. Samochód oferuje sportową elektronikę z trybami Drag, Drift i PowerShot, który chwilowo zwiększa moc o 40 KM. Wyposażenie można wzbogacić o pakiet Track Package z zawieszeniem, hamulcami Brembo i wideorejestratorem pokładowym.

Sprzedaż pięciodrzwiowej wersji ruszy latem, ale prawdziwą szansą na masowy sukces ma być spalinowa wersja Sixpack z rzędowym turbodoładowanym sześciocylindrowym silnikiem. To ona ma przywrócić Chargerowi dawną popularność. Premiera tej odmiany również się opóźnia — obecnie firma zapowiada debiut dopiero pod koniec 2025 roku.
