Kurcze, driterzy!

Gdy mowa o autach do driftu, większości z nas przychodzą na myśl lekkie japońskie coupé – z pewnością nie potężny Ford Mustang. Jednak amerykański mistrz świata w drifcie, Vaughn Gittin Jr., od lat udowadnia, że i ten klasyczny pony car potrafi być zabójczo efektywny na torze. Jego firma RTR (Ready to Rock) od dawna zajmuje się modyfikacją Mustangów, a teraz – we współpracy z Fordem – zaprezentowała pierwszy w historii fabryczny Mustang stworzony do driftu.

Podstawą Forda Mustanga RTR została wersja z turbodoładowanym silnikiem 2.3 EcoBoost o mocy 319 KM i momencie 475 Nm. Jednostka otrzymała system „antilag”, który utrzymuje ciśnienie doładowania nawet po odpuszczeniu gazu. Cała moc trafia na tylne koła za pośrednictwem dziesięciobiegowego automatu, a kierowcę wspiera elektromechaniczny hamulec ręczny. Wybór czterocylindrowego silnika zamiast V8 nie jest przypadkowy – celem projektu było stworzenie stosunkowo przystępnego auta do driftu dla początkujących zawodników.

Podwozie zostało gruntownie przebudowane: tylny wózek, stabilizatory i mocowania kolumn pochodzą z topowej wersji Dark Horse. Układ hamulcowy Brembo i opcjonalne amortyzatory adaptacyjne MagneRide gwarantują pełną kontrolę w zakrętach. Z zewnątrz Mustang RTR wyróżnia się pakietem aerodynamicznym z wersji GT, podświetlanymi „nozdrzami” w grillu oraz 19-calowymi felgami RTR.

Wnętrze ożywiono kontrastowymi przeszyciami i detalami w jaskrawozielonym kolorze Hyper Lime, a cyfrowe zegary otrzymały grafikę w stylu RTR. Sprzedaż ruszy latem 2026 roku, a ceny nie zostały jeszcze ogłoszone. Wiadomo jednak, że Mustang RTR będzie tańszy od wersji V8, których ceny zaczynają się od 48,5 tysiąca dolarów – to świetna okazja, by rozpocząć przygodę z driftem w wielkim stylu.