Koło ratunkowe

Opel zmodernizował wersje hybrydowe plug-in hatchbacka i kombi Astry: silnik elektryczny został wzmocniony (125 KM zamiast 110), a pojemność akumulatora trakcyjnego zwiększono do 17,2 kWh, co pozwoliło osiągnąć niemal 83 km zasięgu w trybie elektrycznym. Łączna moc układu napędowego wzrosła do 196 KM, a klasyczny automat został zastąpiony 7-biegową skrzynią dwusprzęgłową. Mimo zmian osiągi pozostały bez zmian: 0–100 km/h w 7,6–7,7 s, prędkość maksymalna — 225 km/h.

Jednak modernizacja techniczna nie rozwiązuje podstawowego problemu — braku popytu. Astra L, zaprezentowana w 2021 roku, mimo szerokiej gamy wersji (w tym elektrycznej i „sportowej” GSe), nie stała się hitem klasy C. Według danych JATO Dynamics, sprzedaż modelu w Europie w pierwszej połowie 2025 roku spadła o 35%, do 29 084 szt., podczas gdy konkurenci jak VW Golf, Skoda Octavia czy Toyota Corolla tracą klientów wolniej.

Mimo słabnącego zainteresowania Stellantis nie zmienił cen: hybrydowy hatchback kosztuje od 38 460 euro, kombi — od 39 960. Zmiany objęły również Astrę GSe, choć jej moc pozostała na poziomie 225 KM. Ceny także bez zmian: od 47 260 euro za hatchbacka, od 48 760 za kombi. W obliczu silnej konkurencji takie kwoty wydają się wygórowane.

Podczas gdy europejscy klienci coraz częściej wybierają tańsze i mniejsze auta — jak choćby Opel Corsa — lifting Astry wygląda raczej na akt desperacji. Bez korekty polityki cenowej lub wprowadzenia realnych nowości, poza większym zasięgiem, trudno będzie zatrzymać spadek jej popularności.