Koło ratunkowe

Wiosną 2024 roku Dodge zaprezentował nowe pokolenie modelu Charger, lecz do taśmy produkcyjnej trafił on dopiero w styczniu 2025 roku – i to wyłącznie w wersji elektrycznej. Zakład Stellantis stawiał na akumulatorowego Chargera Daytona, lecz projekt zakończył się fiaskiem: w pół roku sprzedano jedynie 4299 egzemplarzy. Sytuację ma uratować benzynowy Charger Sixpack – zapowiedziany od początku, ale dopiero teraz wchodzący do produkcji.

Z klasycznych jednostek Hemi V8 Dodge zrezygnował. Pod maską znalazła się rzędowa, trzylitrowa „szóstka” Hurricane z dwiema turbosprężarkami Garrett. Silnik oferowany jest w dwóch wersjach: S.O. (426 KM, 635 Nm) oraz H.O. (558 KM, 720 Nm). Pierwsze noszą oznaczenie R/T, mocniejsze – Scat Pack. Wszystkie odmiany wyposażono w ośmiobiegowy automat, napęd na cztery koła oraz możliwość odłączenia przedniej osi dla efektowniejszych startów. Z tyłu zamontowano mechaniczny mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu.

Najmocniejszy Sixpack Scat Pack przyspiesza do 97 km/h w 3,9 sekundy i pokonuje ćwierć mili w 12,2 s. Dla porównania, elektryczny Daytona Scat Pack (680 KM) jest szybszy na starcie, lecz waży o pół tony więcej. Wersja „naładowana” seryjnie otrzymała hamulce Brembo z sześciotłoczkowymi zaciskami na przedniej osi.

Z zewnątrz benzynowy Charger wyróżnia się brakiem firmowego skrzydła R-Wing – jego miejsce zajęły chłodnice silnika spalinowego. Dodano też dodatkowy wlot powietrza w zderzaku, lecz reszta nadwozia zachowała retro-stylistykę. Jako pierwszy na rynek trafi Sixpack Scat Pack w cenie od 55 tys. dolarów, a w 2026 roku pojawią się wersje R/T od 50 tys. dolarów. Wszystkie odmiany będą dostępne w nadwoziu trzy- i pięciodrzwiowym. Elektryczny Daytona staniał z 74 do 60 tys. dolarów, ale teraz zyskał poważnego rywala.