Kolejna śmierć

W 2002 roku Volkswagen Touareg nie był tylko pierwszym SUV-em marki — otworzył Volkswagena na segment premium i stał się podstawą dla ratującego projekt Porsche Cayenne. W ciągu 23 lat wyprodukowano ponad 1,2 miliona samochodów, jednak zainteresowanie modelem stopniowo malało: pierwsze dwa pokolenia rozeszły się w nakładzie prawie pół miliona egzemplarzy, podczas gdy obecny Touareg sprzedał się jedynie w liczbie 265 tysięcy. Dlatego decyzja o zakończeniu produkcji i wprowadzeniu edycji pożegnalnej Touareg Final Edition wydaje się całkowicie uzasadniona.

Sama wersja Touareg Final Edition jest raczej symbolem niż nowym modelem. Laserowe oznaczenia na oknach, tłoczenie na dźwigni skrzyni biegów, podświetlane logotypy na desce rozdzielczej i progach — wszystko wykonane z typową niemiecką powściągliwością. Wersja jest dostępna we wszystkich konfiguracjach, co podkreśla, że nie chodzi o ekskluzywność, lecz o godne zakończenie całej epoki.

Touareg rzeczywiście zasłużył na pożegnanie z honorami. Pierwsze pokolenie zapadło w pamięć pneumatycznym zawieszeniem i dieslem V10 5.0 TDI — technicznym szaleństwem, które dziś trudno sobie wyobrazić. Drugie stało się pierwszym hybrydowym Volkswagenem, a trzecie ukazało dojrzałość marki — z aluminiowo-stalowym nadwoziem i Touaregiem R Hybrid o mocy 462 KM. Każde pokolenie pokazywało, że „samochód dla ludu” potrafi być premium.

Cena wersji pożegnalnej zaczyna się od 75 tysięcy euro, a zamówienia będą przyjmowane do marca 2026 roku. Historia jednak, jak się wydaje, się nie kończy: ciągłość zostanie zachowana w przyszłym elektrycznym Porsche Cayenne na platformie PPE. Paradoksalnie, to właśnie Porsche może przywrócić Touarega do życia — choć już w formie jego elektrycznego odpowiednika.